IDIOTS PARADE – tutaj żadne rekomendacje nie są potrzebne. czystej wody powerviolence / fastcore ze Słowacji, który zabija każdym jednym kawałkiem! kwintesencja gatunku: fchooj szybko, z fastcore'owym pierdolnięciem i zadziornością powerviolence.
13 lutego obchodzony jest Światowy Dzień Radia, ustanowiony w 2012 roku, a upamiętniający rozpoczęcie nadawania rozgłośni Narodów Zjednoczonych w 1946 roku.
dla mnie dzień radia jest każdego dnia. kocham radio maniacko. kocham to medium od bardzo, bardzo dawna, a miłość tę zaszczepił mi w dzieciństwie dziadek, z którym słuchałem audycji na długich, średnich i krótkich falach.
jesteś falą spokoju w sztormową noc
jesteś wiatrem w żagle w bezwietrzny dzień
piję kawę, patrząc w okno i uśmiecham się mimowolnie. mija rok, wiesz?
wiesz :)
rok gęstych fioletowych, ciepłych burz, intensywności wybiegającej poza zwyczajność, rok nowego, różnego, rok czegoś innego. rok splątań, ścieżek zupełnie nieoczywistych, bądź dziko pierwotnością chłoszczących razów. żar i ślady.
rok uważności i wzajemności, wzbijającej stary, zatęchły kurz. rok przewietrzeń i otwartości. rok cudnej anarchii, pączkujących więzi z chaosu prozaicznych zdarzeń. rok fruwania i upadków, klejenia skrzydeł, naprawiania się dniami i nocami.
rok wzajemnego wsłuchiwania się, słyszenia i słuchania. rok roztrzasków i rozbłysków, nowością lśniących. nielinearnych spotkań codziennych. rok bycia w i poza, rok syczących w bólu milczeń i rozgadanych nas-opowieści...
w tym odcinku chciałem słów kilka poświęcić moim zmaganiom z przewlekłym bólem. odcinek ten jest niejako “erratą” do mojego tekstu na blogu, poruszającego tę samą tematykę. moje doświadczenia, jakich z czasem nabrałem, kazały mi zrewidować podejście do bólu, jakie przedstawiłem w tym tekście...
Words become obsolete like ideas
And they won't have to burn the books
when no one reads them anyway...
ból na smyczy i w farmako-kagańcu, świeżo zalana yerba pachnie przyjemnie, a w głośnikach stare, dobre TRAGEDY, band który jak mało który wpłynął na światową DIY scenę HC/punk...
kiedyś przy okazji koncertu SEVERED HEAD OF STATE (kapela założona przez wokalistę TRAGEDY właśnie... wcześniej było jeszcze HIS HERO IS GONE – kolejny sztos na punk-scenie, który trzeba znać!), miałem okazję dłużej pogadać sobie z Toddem, wokalistą TRAGEDY, przemiłym i bardzo inteligentnym kolesiem. po kilku punkowych tematach, rozmowa szybko zeszła na kondycję współczesnego świata w obrębie coraz mocniej zaciskającej się pętli social mediów, które social są wyłącznie z nazwy; chwytliwość tej nomenklatury bardzo, bardzo szybko oplotła umysły ludzi na całym świecie, a substytut stał się esencją...
rozmowa z Toddem miała miejsce w okolicach 2006, czy 2007 roku, już po wydaniu debiutanckiej płyty TRAGEDY i po paru materiałach SEVERED HEAD OF STATE. generalnie był to czas, gdy jeszcze w przestrzeni publicznej pojawiały się głosy odnośnie “reformowania” korporacyjnych social-maszynek, czasy gdy free & open source'owe rozwiązania mikroblogowe dopiero się rozwijały (vide pierwsze GNU Social, identi.ca etc.). wtedy Todd podkreślał toksyczno-uzależniający aspekt internetu, który z narzędzia zamienia się w sens/cel sam w sobie, w czarną dziurę, która wsysa wszystko i wszystkich w swoim zasięgu.
minimal jest spoko. minimalistyczne rozwiązania bywają z reguły najbardziej funkcjonalne, ale również estetycznie stanowią jakość, którą możemy sobie wypracować sami, jeśli cenimy takie rozwiązania...
nie pamiętam, kiedy dokładnie zafascynowałem się tiling window managerami w obrębie Linuxa, ale było to mniej więcej z 20 lat temu. moje pierwsze kroki w tym zakresie były mega koślawe i pamiętam godziny spędzone na IRCu, w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytania odnośnie WM-ów, pamiętam noce spędzane na grzebaniu w konfigach... przez krótki czas używałem xmonad, by potem na ładnych parę lat przerzucić się na awesomeWM. miałem też krótkie epizody z dwm i scrotwm. zakochałem się jednak w i3wm i do dziś uwielbiam tego menadżera okien; przywykłem do niego na tyle, by uznać go za “swój”.
wykrochmalone, świeże strzępy myślowe należy przed użyciem skropić wodą, nadać im elastyczność pożądaną, wyczekiwaną. niech pachnie, niech się miękko myśli na nowej drodze życia. niech materia codzienności się rozchodzi, upierdoli nieco podczas wycieczek za miastem, niech się przetrą szwy tu i ówdzie, żeby potem nie było...