★ discrust|blog ★

slow fucking life — slow fucking internet

:: dobry dzień

Beskidy się mienią, lśnią, błyszczą... wiatr i rozbłyski słoneczne między sosnami — dzień wyrwany z łap gorących, betonowych wyziewów miasta, dzień leśnego światłocienia. wszystko wokół uspokaja i oddala od fantazmatów. nie chce mi się nawet wyjmować książki z plecaka. las mi opowiada historie urywane, bez początku i końca, brzmiące naprawdę.

pies, leżąc na trawie unosi łeb, z przymrużonymi oczyma łapie zapachy niesione przez leniwe podmuchy. wzdycha głęboko i zaczyna drzemać. mam ten dzień, psa obok. beskidzka przyroda sypnęła swym bogactwem, pochłonęła mnie, ukryła. szpak śmignął zwinnie między drzewami i zlał się ze słonecznym powidokiem — jak strzępy niedawnych wspomnień, zniknął w leśnej głuszy, poleciał w sobie znanym kierunku.

Czytaj dalej...

:: pohodička

czarna, smolista kawa i crust-rzygi o poranku. ostatnimi czasy duet: punkrock + pies, to integralny element każdego dnia, gdy otwieram oczy. kawa rozszarpuje na drobniejsze kawałki ten pieprzony zwał zmęczenia bezsennością i bólem. da się przecisnąć w kolejny dzień. Lora, na swój własny psi sposób, rozpromienia te poranki; uwielbiam tę jej beztroskę i radość, którą za friko emanuje za każdym razem, dzieląc się tym ze mną.

sunę sobie powoli do przodu przez pobojowisko, naprawiam nieśpiesznie roztrzaski — моя жизнь, мой пиздец... pociąg z Pragi znowu ruszył. jadę i obserwuję, notując to i owo, jak stary pan Boháč, gdzieś w kącie knajpy, ze swoim opasłym brulionem i nieodłącznym termosem z herbatą zakrapianą rumem. wokół roi się od historii nie uczesanych jeszcze, nie oswojonych. w nocy jednak cichnie syfiasty hałas miasta i pojawia się swoisty rodzaj ciszy, która staje się doskonałym tłem dla dalszej podróży: Praha — Český Těšín.

Czytaj dalej...

:: pies i zdrowienie

La Bombilla, paragwajska yerba, smakuje idealnie w dzień od rana zalewany deszczem. w głośnikach AGNOSTIC FRONT, a Lora skacze i uskutecznia psie pogo ze swoimi zabawkami, wskakując na mnie jeszcze mokrymi po spacerze łapami. Lora lubi nowojorski hardcore, ale nie stroni od Lutosławskiego i Smetany — koneserka pełną gębą!

Czytaj dalej...

:: bezsen[s]

zbierz je wszystkie, jeśli potrafisz! no, dalej! myśli, jak śmieci z rozerwanego worka, niesione przez wiatr, na wszystkie pieprzonego świata strony. żelazko nagrzane do maksimum — skwierczą tkanki. wzrok wlepiony w ściany i znikąd pomocy, śpiewa POST REGIMENT, ulatniający się przez okno wieczorową porą.

czarny pies, czarne kontury drzew, czarne fusy po owocowej herbacie. jadę gdzie byle, na chwilę. muszę się przemieścić, zostawić śmieci, przewietrzyć ten pierdolnik, wgapić się w coś obojętnego, w punkt obcy, nie męczący, bez skojarzeniowych zakrętów.

Czytaj dalej...

:: love dogs ★ hate system

Czytaj dalej...

:: zastavení před Pardubicemi

powietrze śmierdzi i gnije. pies biega chaotycznie, szarpiąc się na smyczy, szczeka na wszystkich wokół. dzień rozpadających się obłoków i wylewów deszczu. nic to. niech sobie zimno przenika przez ten głupi polar, niech oblepia kości, gówno mnie to obchodzi.

ktoś zgubił bransoletkę z lśniących, niebieskich kamyków. leżała w kałuży, jak jakiś skarb na widoku. zawiesiłem ją na gałęzi pobliskiego żywopłotu. do jutra zniknie. wyląduje na czyimś nadgarstku.

Czytaj dalej...

:: ktoś rozjechał jeża

to tylko imaginacje, fałszywe halucynacje... — śpiewa stara REBELIA... Lora w psim śnie pędzi gdzieś i powarkuje, poruszając łapami, a za oknem wiatr urywa łeb. plasterek nocy, jak zwykle odcięty od reszty bezsennością, jak reglamentowane ochłapy zmęczenia.

staram się jeść, ale w żarciu są gwoździe i pinezki. dziurawią flaki. w głowie wyrwy pozapychane opatrunkami wysokochłonnymi; wyciek, wyciek, wyciek... nie mam już czym rzygać, pusto i przestronnie — dub'owe basy trzęsą tą kupą tkanek i kości. gdzie bym nie spojrzał — pył zawieszony.

Czytaj dalej...

:: Lora

minęło wiele, wiele lat, od momentu gdy zmarła moja 13-letnia suczka, Scatha. bullterier. to był pies mojego życia, miałem ją od szczeniaka, do dnia śmierci. towarzyszyła mi przez te lata wiernie i bardzo mocno przeżyłem jej odejście. to była trauma i wielki żal. przez cały ten czas włóczyłem się po wynajmowanych mieszkaniach, więc nie decydowałem się na nowego psa. nareszcie jednak mam warunki i spotkało mnie ogromne szczęście – Lora.

Czytaj dalej...

:: LOST | Strach

LOST, to kapela założona przez Agnes z legendarnej już HOMOMILITII, filaru crustowego grania w PL. w przeciwieństwie do HOMOMILITII, która grała po prostu crust punk, LOST jest bandem o mocnych metalowych wpływach, z ewidentnym klimatem a'la MISERY; mroczne, doom-stenchpunkowe kawałki z metalowymi riffami i rozpoznawalnym wokalem Agnieszki + teksty na pewno nie o przesadzaniu róż w przydomowym ogródku...

ciężar, brud, crustowe drzazgi i stench-klimat tej płyty siądą zapewne każdemu:ej miłośnikowi:czce grania po linii AMEBIX, czy INSTINCT OF SURVIVAL. prywatnie, to baaardzo przyjaźni ludzie, robiliśmy niegdyś gig LOSTom i mega miło wspominam ich wizytę! 666% DIY stench/crust album!

Czytaj dalej...

:: księżyc i strzęp miasta

Dziś o świcie zaszło słońce Noc puściła swoje dłonie Czarne światło razi oczy Zgasł ostatni jasny promień

Czytaj dalej...