★ discrust|blog ★

slow fucking life — slow fucking internet

:: Black Steel

zapachy ściółki i rozbłyski słoneczne skaczące w rytm poruszających się jeszcze bezlistnych gałęzi drzew. Beskidy chłostane porannymi przymrozkami i południowym zalewem słonecznego blasku. puls i oddech Ziemi pod stopami. ptasie trele wymiatane wiatrem poza las...

Black Steel, Tricky'ego w tle, jako wspomnienie, albo dźwięki skądinąd, kto wie... jemy mandarynki na kamiennym murku, a przed nami łańcuch beskidzkiego piękna; mrużymy oczy, wtapiamy się w krajobraz bezwiednie, bezgłośnie. sok kapie na spodnie, a my plujemy pestkami kto dalej.

Read more...

:: “nie mogę się doczekać liści na drzewach”

wróble kotłują się w rozgrzanym słonecznymi promieniami piasku. zabawa, przypływ energii, zwiastujące wiosnę podrygi... płoszą ich ludzkie kroki.

siadam z herbatą i patrzę jak wystawiasz twarz do słońca, jak lekki wiatr zwiewa ci włosy pojedynczymi kosmykami na oczy i policzek. przytulasz się do tego wczesnego przedwiosennego ciepła, wyczekujesz poranków bez przymrozków, pąków kwiatów i ogrodowych porządków.

Read more...

#7 [myśl i mowa] – NA KRÓTKO ★4 | pożegnanie

To krótki odcinek – wspomnienie bliskiego człowieka, który odszedł. Bez ostrzeżenia, bez zapowiedzi... Pozostawiając sporą wyrwę. Jemu poświęcam te kilka słów...

Read more...

:: Zawadzki – RIP [*]

mieliśmy się zobaczyć jutro, Marcin... miałeś jechać do Czeskiego Cieszyna, załatwiać sprawy z Liberte, dzisiaj miałeś być na gigu SQUASH BOWELS...

kiedy odchodzi ktoś bliski, z kim dzieliło się zainteresowania, poglądy, działania, gusta muzyczne, zamiłowanie do włóczęgi... ... wtedy w głowie jest tylko rozjeb i pustka. i niewiara w to, że Cię już nie ma, przyjacielu!

mieliśmy się spotkać, ustalić wreszcie kiedy zaczynamy grać, kiedy robimy próby kapeli grind/sludge... mieliśmy jechać razem do Pragi na Tydzień Aktywności w maju...

Czytaj dalej...

:: spotkanie na mieście

Czytaj dalej...

:: INTERPUNKCE – Nen​á​vid​ě​t srdcem, milovat no​ž​em / INNOXIA CORPORA – Hrubé dom​á​cí št​ě​stí

dziś dwie czeskie kapele, na które warto zwrócić uwagę...

INTERPUNKCE, to punkowa banda z czeskiej Pragi grająca meeeega energetyczny hardcore punk. kto choć raz liznął kawałek czeskiej/słowackiej DIY sceny HC/punk, doskonale wie, że muza czechosłowackich kapel jest specyficznie żywiołowa, charakteryzuje się szybkimi tempami i takim pazurem, który trudno opisać, a który to pazur momentalnie, po wysłuchaniu jednego, czy dwóch kawałków kojarzy nam się właśnie z tamtymi stronami; INTERPUNKCE jest klasycznym przykładem “czeskiego grania”.

pierwsze z brzegu skojarzenia, jakie pojawiają mi się w głowie, gdy ich słucham, idą w kierunku SEE YOU IN HELL z Brna, słowackiego ADACTA, czy nawet (częściowo) GRIDE. po prostu solidny kawał hardcore/punkowej plomby z mega ciekawymi, zaangażowanymi tekstami. po wysłuchaniu tej EPki naprawdę ma się ochotę na więcej, dlatego warto posłuchać innych ich DIY produkcji. jak dla mnie — ogień!

Czytaj dalej...

:: frasunki i inne malunki

czeski GARLANDS w głośnikach i mięta w kubku. paczula tworzy barierę ochronną przed wilgocią wypełzającą spomiędzy pęknięć na ścianach starych budynków; otwarte okno, wietrzenie łba, myślo-wentylacja... stoję pośrodku kuchnio-salonu, wszędzie wokół bezmiar burdelu. zastygłe graty nie ułożone w półkach, nie rozpakowana, nie skręcona komoda, puste butelki, składane krzesła, stos ubrań na szarym fotelu, truchła much przyklejone do moskitiery na oknie.

Czytaj dalej...

:: Stāte of Feär | Discography 1994-1996

Stāte of Feär — nic dodać, nic ująć. absolutna czołówka amerykańskiego crusta, prosto z Minneapolis. kapela, która w latach 90-tych na stałe wpisała się w światową DIY scenę i wciąż pozostaje symbolem wszystkiego co najlepsze w crust punk brudach.

kaseta Stāte of Feär, którą wieeeeele lat temu wydał Martin z czeskiego Malarie Records, przeorała mi łeb totalnie i zdarłem ją, słuchając setki razy. obok takich bandów, jak NAUSEA, HIATUS, DISRUPT, czy DOOM, Stāte of Feär było wtedy filarem crust grania.

warto również zapoznać się z LP-składakiem Tribute to State of Fear, na którym 21 kapel z całego świata rżnie covery chłopaków z Minneapolis.

Stāte of Feär — wstyd nie znać!

Czytaj dalej...

:: DIY OR DIE

wylały się dziś ze mnie hektolitry opowieści, które od jakiegoś czasu zszywam w jedną całość. ścieg mocno punkowy, ale [chyba] na tyle trwały, aby nie rozpadło się to przy pierwszym wynurzeniu na powierzchnię.

po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna dogadałem się z samym sobą podczas sklecania rozedrganych akapitów; miłe uczucie: nie wykłócać się z samym sobą, nie licytować się, pozwolić sobie na spłynięcie wartkim nurtem, poczuć zawirowania, energię, dostroić się do tego, co mnie opuszcza. myślę na wpół po polsku, na wpół po czesku. bez pośpiechu, bez oczekiwań, bez odrywania wzroku od rzędów liter w edytorze. sam.

Czytaj dalej...

:: intruz

Jestem intruzem Wchodzę nieproszony Z buta w waszą hipokryzję W ten cały system popierdolony

SCHIZMA zawsze była ścianą dźwięku i przekazu i nigdy ten drugi element nie stanowił tła, dodatku. teksty SCHIZMY wychowały setki hardcore/punk dzieciaków na scenie, zawsze stanowiły kastet, rozwalający ryj społecznej znieczulicy, apatii, imposybilizmu, marazmu, państwowej presji i rasistowskiej zarazy.

SCHIZMA do dziś jest wierna ideałom, wciąż współtworząc scenę hardcore, swoim przesłaniem docierając do nowego pokolenia HCpunk kids.

tak, to normalne i możliwe, aby po tylu latach być wiernym swoim poglądom i pewnym wartościom. tak, to bzdura, że czymś naturalnym, wpisanym w tzw. “kolej rzeczy” jest “wyrastanie z głupot”, że bunt i niezgodę na zastaną rzeczywistość trawi się tylko kilka lat w okresie młodzieńczych podrygów, a potem wyrzyguje się to wszystko, moszcząc sobie wygodne gniazdko w społecznie akceptowanych kojcach. na smyczy kredytu i w kagańcu społecznych konwencji.

Czytaj dalej...