:: bezsen[s]

zbierz je wszystkie, jeśli potrafisz! no, dalej! myśli, jak śmieci z rozerwanego worka, niesione przez wiatr, na wszystkie pieprzonego świata strony. żelazko nagrzane do maksimum — skwierczą tkanki. wzrok wlepiony w ściany i znikąd pomocy, śpiewa POST REGIMENT, ulatniający się przez okno wieczorową porą.

czarny pies, czarne kontury drzew, czarne fusy po owocowej herbacie. jadę gdzie byle, na chwilę. muszę się przemieścić, zostawić śmieci, przewietrzyć ten pierdolnik, wgapić się w coś obojętnego, w punkt obcy, nie męczący, bez skojarzeniowych zakrętów.

nocna taryfa. bezsen włącza to swoje pierdolone oprzyrządowanie, mości się wygodnie, jak we własnym fotelu, jak u siebie. wszelkie farmako-trutki i inne środki z trupimi czaszkami na etykietach nie działają — to nie deratyzacja.

sprzątanie we wtorek o 9:00.

··· podkład muzyczny: Uboa, Xiu Xiu, Neurosis

 

|discrust