:: zastavení před Pardubicemi

powietrze śmierdzi i gnije. pies biega chaotycznie, szarpiąc się na smyczy, szczeka na wszystkich wokół. dzień rozpadających się obłoków i wylewów deszczu. nic to. niech sobie zimno przenika przez ten głupi polar, niech oblepia kości, gówno mnie to obchodzi.

ktoś zgubił bransoletkę z lśniących, niebieskich kamyków. leżała w kałuży, jak jakiś skarb na widoku. zawiesiłem ją na gałęzi pobliskiego żywopłotu. do jutra zniknie. wyląduje na czyimś nadgarstku.

kluczę między blokami, pośród zielonych placków trawników, a Lora z psią radością, z nosem w krzakach, odkrywa swój świat, zygzakami wyznacza swoje niewidzialne ścieżki. obserwuję jej zwierzęcą ciekawość, głód nowych miejsc i zapachów; psie oczy świecące chęcią bycia na wiecznym spacerze, na wiecznej psiej włóczędze. fascynuje mnie jej niespożyta energia, jakby pragnęła na raz poznać i połknąć wszystko, co widzi i czuje wokół. zziajana po długich szaleństwach, wskakuje na łóżko i wzdycha tak, jakby pozbywała się wszystkich zwierzęcych trosk. zasypia, rozwalona po królewsku. mogłaby nosić bransoletkę z niebieskich kamyków.

czuję się, jakby mój pociąg z Pragi stanął w szczerym polu, gdzieś przed Pardubicami i nie zamierzał już ruszyć w dalszą drogę. wiercę się niespokojnie, próbuję pisać i momentalnie zaplątuję się w te setki patchworkowych, nie dokończonych historii, z których każda ma inną fakturę, inny ciężar, inne umiejscowienie. nawet najbardziej malowniczy krajobraz obserwowany w drażniącym zastoju, staje się nijaką monotonią. unikam więc patrzenia w okno. zapomniałem, o której godzinie mam być u celu, ale nie przejmuję się tym, albowiem sam nie wiem, czy ta podróż w ogóle ma jakiś sens.

Lora liże mnie po uchu i ciężkie powietrze w przedziale, České dráhy oraz kwitnący pomiędzy polami rzepaku pociąg, momentalnie znikają. łyk zielonej herbaty i haust osiedlowej zawiesiny zza okna. syk gorącego żelazka szybko przypomina, że tutaj żadnych postojów nie uświadczysz, a oxycontinowa karuzela jeszcze się nie rozpędziła. jeszcze nie czas...

··· NU POGODI! – True Colors

 

|discrust