Zeszły piątek, to kawałek, który (podobnie jak cała płyta EWY BRAUN – Love Peace Noise) pozostaje ze mną od bardzo, bardzo dawna. ten wyjątkowy słupski zespół wdrukował się w umysły setek ludzi mojego pokolenia i stanowił jeden z najważniejszych puzzli, z jakich złożona była niezależna scena HC/punk lat dziewięćdziesiątych. EWA BRAUN tworzyła coś daleko wykraczającego poza schemat punkowej społeczności, a warstwa tekstowa do dziś ujmuje oryginalnością!
myślę o tym od co najmniej tygodnia. wtedy po raz pierwszy przez radio otrzymałem informację i polecenie bycia gotowym na opuszczenie bazy. gdy powtórnie potwierdzałem przyjętą wiadomość, zmroziło mnie, jakkolwiek absurdalnie brzmi to w miejscu, w którym -50 stopni, to nic nadzwyczajnego. gapiłem się w radiowy wyświetlacz z częstotliwością i “bez odbioru” rzucone, z tamtej strony, rozbrzmiewało mi echem w głowie.
zatem opuszczam to miejsce...
szwedzka szkoła blackened crust w mistrzowskim wydaniu! tej skandynawskiej maniery grania nie da się pomylić z czymkolwiek innym! pobrzmiewają tu nuty SKITSYSTEM, czy MARTYRDÖD, ale MYTERI w oryginalny sposób wymyka się schematom, tworząc neocrustowy, nostalgiczny, a zarazem wściekły klimat. całości dopełniają fenomenalne teksty!
ogień!
żarówki pękają jedna po drugiej, gasnąc w jednej linii, aż po horyzont. wypełnione nadmiarem ładunków elektromagnetycznych, sypią iskrą i szkłem... w tej nowo powstałej ciemności rodzi się kłębowisko wściekłych, ślepych i kolczastych emocji. powietrze wypełnia ciężka zawiesina; im mocniejsze pragnienie dosięgnięcia celu w gęstym bezwidzie, tym więcej niecelnych ciosów. strata energii i bezsilność...
znany i lubiany na DIY scenie mocarny crust/death/grind z Breslau. świetnie sklejone deathmetalowe brzmienia z agresją grindcore'a i crustowym brudem + antysystemowy i antyreligijny przekaz...
nie zapominamy o tym, co wydarzyło się 42 lata temu, kiedy to wojskowy reżim Jaruzela na smyczy ZSRS, wprowadził stan wojenny. pamiętamy o ofiarach komunistycznych zbrodniarzy i o wspaniałej postawie klasy robotniczej, o solidarności, pomocy wzajemnej i sprzeciwie wobec zniewolenia i poniżenia!
I won't accept this life
A victim of your oppression
To be enslaved and sell my soul to the other side
Never be your fucking puppet
NASUM – Wrath
|discrust
:: Das Sein bestimmt das Bewusstsein
szarobrązowy roztop zalegający koleinami, spływający w kratki ściekowe. wieczorne powietrze z domieszką smogu; słodkawy posmak na języku i wkurwiający wiatr docierający do każdej kości... w słuchawkach MAGRUDERGRIND odseparowuje mnie od dźwięków betonowej kolonii ludzkiej. kałużowe rozbryzgi w świetle samochodowych lamp. latarnie rzucające blade, żółte placki. wszystko w mglistym rozmazie, ciut nierzeczywiste, rzeczywiste jedynie połowicznie. śmierdzi spaliną i letargicznym zakołysaniem. labirynt bloków z małymi oświetlonymi otworkami; rzędy kolorowych zasłon i rolet, a za nimi kaloryferowe ciepło unoszące zapachy żarcia, potu, perfum i ciał chłonących netfliksy.
czytaj
prześpij zawieruchy
zaparz kawę
wdychaj zimę
zabierz sobie cały dzień tylko dla siebie
po prostu
wszystko, co dotknięte czymś nieznośnym, goi się w nas tak powoli, powraca niechcianymi przypływami, niechcianym tchnieniem opresji i małości. a my musimy każdego dnia wyplatać sobie kokon, codzienne schronienie – aby przetrwać, aby mieć własne miejsce i uciec od drzazg.
gdzieś w środku, w ukryciu, tli się wciąż żar, iskry tulące się do siebie, karmiące się nawzajem, swoim trwaniem ogrzewając nasze zmarznięte ciała. w tym falującym uniwersum ciągi zdarzeń przenikają się wzajemnie, a my jak na cyrkowej linie łapiemy równowagę, choć przychodzi czasem zwichnąć sobie niejeden dzień, niejedną noc. połamać popołudnie, zgubić poranek... mimo tego, staramy się rozumieć, słyszeć, asekurować się wzajemnie, wyłapywać się bez słów i drobnymi gestami wygładzać zmarszczki na samopoczuciu.
po prostu.