:: violet

nie powiem ci, co tu się właściwie wydarza. zostawię to w wewnętrznej kieszeni, na później, na wszelki wypadek, a może i na wszelkie niedopowiedzenie. co ci po tym, że poznasz pojedyncze smagnięcia pyłem w oczy, że ci język zdrętwieje od żelaznego posmaku, a nudności wykręcą flaki? nic ci. przylatuję tutaj, zostawiam jakieś ślady, ale nigdy nie jest ich tyle, by cokolwiek z nich odczytać. sam sobie to składam w twory frazoidalne, w warstwy bezpieczne. dopiero pod nimi puls żywy wypromienia się koncentrycznie, wprawia w lekkie falowanie całość. ruch ten rodzi się w symbiozach, albo i w zachwytach. a może w milczeniach nieszczególnie określonych? może, może... pomyśl, co jest na tyle bezcenne, aby pokrywać to warstwą ochronną, powłoką fioletu w dwóch stanach skupienia, w tysiącach stanów uwolnienia. pomyśl jaki to konstrukt, ile waży i ile znaczy. dużo, to nic. dużo, to o wiele za mało. 2/10

··· podkład muzyczny: ffaux, SHAAFE, VENTHAUS

 

|discrust