:: takie coś z takim czymś

na styku tektonicznych drgań i wstrząsów, wypiętrzają się nowe kształty – w dyfuzji i sykach, w chmurach i gorącej, pulsującej materii.

to zupełnie nieważne (a może najważniejsze?), że nasze wewnętrzne sejsmografy rejestrują zaledwie maleńkie poruszenia, wzruszenia, zmrużenia, wynurzenia. tak ma być. tak to jest. my w próżni – świat w pełni. potem głową w dół pikując, uderzamy z impetem w atmosferę codzienności, w gęstą zawiesinę prozaicznych, spalających nas czynności, słów wypluwanych i połykanych, zdarzeń szorstkich, które nas odpowietrzają, które nas rozlewają na zewnątrz. wsiąkamy małymi kałużami w nie swoją powierzchnię, w ziemię niby znaną, a suchą. w grunt chcący nas zatrzymać po wsze czasy...

ukrywamy się więc po nocach w miejscach, gdzie możemy w spokoju skroplić się ponownie, napełnić się i rozprostować skrzydła, zawsze nadpalane tym pierdolonym pędem w dół, przeciskaniem się ze świstem przez warstwę obcych oczekiwań i nie swoich wymagań. w nocy nie słychać tej kakofonii, w nocy nawet rzęsy zostawiają na policzkach wilgotne ślady.

fioletowa burza i pulsujący grunt pod nogami. lubię, gdy czytasz na nowo te sygnały, lubię gdy wtedy dzieje się świat, a ty mi go palcami wplatasz w skroń, zamykasz w okrąg, w cykl całkiem świeży, pachnący... i śpię, śpię długo, a ty tkwisz w tych wszystkich wzgórzach, w tych kubkach z kawą, w skrzypieniu śniegu, w twojej dłoni w moim rękawie, w cieple pod swetrem. zapominasz mi kręte korytarze i pociągi. zapominasz mi bezsen. my w pełni – świat w próżni.

···podkład muzyczny: CHRONOS – Caucasus SCANN-TEC – Facial Memories CARBON BASED LIFEFORMS – Seeker

 

|discrust