:: swój własny podcast

od ładnych kilku lat jestem prawdziwym entuzjastą i maniakiem podcastów. w moim wypadku nie mogło być inaczej. kocham bowiem ten rodzaj radia, który powoli przestaje istnieć, zanika, a może... ... może właśnie ewoluuje, niejako w “nowej skórze” podcastu wciąż próbuje zaistnieć w świecie, gdzie informacja przestała być wspólnym dobrem, a stała się towarem i potencjalnie niebezpiecznym granatem, który może wysadzać ze stołków masy decydenckich karaluchów.

talk radio, to dla mnie kwintesencja tego medium, crème de la crème radiowego przekazu, więzi słuchacza z rozgłośnią. niestety w dobie utowarowienia wszystkiego wokół, również współczesne komercyjne stacje radiowe przypominają Sylwestra z Jedynką i niewiele mają wspólnego z tym, co radio niosło na falach przez dziesiątki lat. obecnie tylko publiczne rozgłośnie mogą pozwolić sobie na ambitny i bogaty kontent bez reklam i gównianej pop-miazgi, zwanej dla zmylenia słuchacza muzyką.

w PL radio publicznie zdechło, zgwałcone na wszelkie możliwe sposoby przez władzę. radiowa Dwójka oddycha jeszcze pod respiratorem, ale nie ma gwarancji, że pewnego dnia i tam nie zjawi się PISowska trojka i po sowiecku “zrobi porządek”... na szczęście są podcasty i to one właśnie dźwigają w znaczący sposób misyjność przekazu, poza systemem sankcjonowanym przez państwo. ich mnogość i różnorodność powala każdego, kto pokusi się o skorzystanie z licznych podcastowych wyszukiwarek. w tej olbrzymiej masie znaleźć można tak wiele ciekawych treści, że ich wysłuchanie w rozsądnym przedziale czasowym jest po prostu niemożliwe. pozostaje zatem ostra selekcja “gadanych audycji” i owocny kontakt ze słowem mówionym.

o stworzeniu własnego podcastu myślałem już kilka lat temu. mimo wszystko jestem realistą i zdaję sobie sprawę z faktu, iż ulepienie porządnego i ciekawego podcastu, to ciężka i konsekwentna robota – nie mam złudzeń, że spod mojej ręki wyjdzie coś obłędnie rewelacyjnego, co powali na kolana rzesze słuchaczy płci wszelakiej. to samo realistyczne podejście do kwestii własnego podcastu każe mi jednak myśleć, że sam proces jego tworzenia, a zatem – automatycznie – fascynujący proces uczenia się pracy z dźwiękiem, pozwoli mi przynajmniej w jakimś stopniu liznąć to, co wiąże się poniekąd z radiową robotą. DIY podcast bez kasy i dużego zaplecza, to przede wszystkim masa doświadczeń, porażek, prób i inspiracji zewsząd!

zaczynam od zera. totalnie. bez profesjonalnego sprzętu i jakiejkolwiek pomocy technicznej z zewnątrz. z kilkoma pomysłami i z morzem nie sprecyzowanych jeszcze planów. bez ciśnienia i hurra optymizmu. po prostu. mam świadomość, że finalnie efekt tych wysiłków będzie surowo oceniany przez ewentualnych słuchaczy, ale mam w sobie na tyle pokory, by nie ekscytować się zbytnio wizjami super-podcastu słuchanego przez setki ludzi – na spokojnie...

myślę, że kluczową dla mnie jest kwestia nabrania pewnej wprawy w pracy z dźwiękiem i to będzie moją “pochodnią”. chciałbym nie tylko oswoić się z tym wszystkim, ale i łyknąć sporej ilości wiedzy technicznej; zagłębiając się w temat coraz bardziej, odnoszę wrażenie, iż dźwięk jest o wiele bardziej wymagającą i kapryśną materią aniżeli obraz i praca z dźwiękiem, to tytaniczne wyzwanie.

mój podcast: [myśl✩mowa] będzie jakimś tam konglomeratem, zbiorem strzępów myśli i refleksji. nie dążę na chama do zawężania tematyki, powodowany marketingowymi kalkulacjami, bo po pierwsze mam je gdzieś, a po drugie brzmi to co najmniej groteskowo w przypadku kompletnego amatora. będzie miło, gdy spodoba się to kilku osobom i tyle. w przyszłości chciałbym dla własnej satysfakcji zająć się nagrywaniem dźwięków przyrody i przestrzeni ludzkich (miasto-masa-maszyna). nie mniej ważną umiejętnością, jaką chciałbym posiąść, jest sztuka prowadzenia wywiadów, rozmów z ludźmi.

pełen zapału, ale i pokory, krok po kroku, przygotowuję zerowy, testowy odcinek podcastu. trzymajcie kciuki! niebawem wypluję z siebie ten debiutancki kawałek dźwiękowej miazgi ;)

°°°

 

|discrust