:: stones from the sky

czas, płynność, cisza kamienie z nieba

słyszę głuchy plusk rozbijający na drobne kawałki gładkie lustro spokojnej toni. wzburzona kipiel i miliony odprysków wokół... zanurzenie głowy w panice; z oczu wypełzają krwawe wstęgi. woda przyjmie wszystko i wszystko rozpuści. woda ochroni. woda pochłonie.

ostre drzazgi wbite głęboko pod powiekami, a wokół prujące w dół kamienie, spowolnione przez opór wody, wzbudzające wściekłe jęzory pęcherzyków powietrza sunących ku powierzchni... pęka niebo. wszystko trzeszczy złowrogo, jakieś obce poruszenie, wściekły wydech nieznanego, uruchamiają lawinę i tony kamieni w hałaśliwym roztrzasku spadają w dół. rozpierdol przypieczętowany bezwładnością.

nic się nie stało. po prostu wypadły mi kartki na podłogę, dwuwymiarowy dywan zadrukowanych stronic, lekko zdekompletowane kadry nie przeznaczone do upuszczenia w miejscach takich jak to. zbieram pośpiesznie kartki, a drobne kawałeczki szkła i skalnego pyłu upadają na podłogę. rozglądam się nieśpiesznie wokół. wyjdę stąd. pójdę. muszę tylko wyjąć te pieprzone ostre kawałki spod powiek.

otworzyłem okno szerzej, niż zazwyczaj. wiatr momentalnie wykorzystał okazję, by gwałtownie wtargnąć w przestrzeń czterech ścian. rozpanoszył się, chłodem trzasnął w pysk, orzeźwił... gdzieś z tyłu ciągnął się jeszcze za mną ogon sennych mar, jakiś łoskot, kamienny sąd ostateczny, plusk i strach. wyszedłem boso przed dom, spojrzałem w górę. czernią liźnięte niebo kołysało się miarowo, a może to ja zacząłem nieświadomie bujać się do przodu i do tyłu. gdzieś w tle słyszałem kwartet smyczkowy. to radio. z zimna przeszedł mnie dreszcz i ocknąłem się w porę. położę się jeszcze na godzinę. doczołgam się do poranka i zanurzę zmęczony łeb w czarnej, kofeinowej smole.

poczułem dłonie na ramionach. odwróciłem się. uśmiechnąłem się do ciebie, najcieplej jak umiałem w tym zmęczeniu. odgarnąłem ci włosy z czoła, pocałowałem cię i zbierałem powoli ołowiane myśli, aby opowiedzieć ci tę kompletnie szaloną historię z kamieniami lecącymi z nieba, a ty delikatnym ruchem przyłożyłaś chusteczkę do kącika mojego oka.

na chusteczce leżał zakrwawiony, maleńki kawałek szkła.

··· grafika: Siebensünden (En Kula Till Tröst) ··· podkład muzyczny: NEUROSIS – Stones From the Sky

 

|discrust