:: ROLLER STRING TERROR CREW

RSTC powstało ponad 20 lat temu... byliśmy ekipą kilku (z biegiem czasu – kilkunastu) młodych anarcho-punków z Podbeskidzia, którzy postanowili organizować total DIY koncerty, skupiając się na niezależnej scenie HC/punk. był to czas wyjątkowo sprzyjający robieniu takich gigów; imprezy organizowaliśmy głównie w małych knajpach i kameralnych, klimatycznych miejscach w Bielsku-Białej, Cieszynie, Andrychowie, Wadowicach.

nie jestem w stanie przypomnieć sobie ile udało nam się zrobić koncertów, ale było ich naprawdę mnóstwo. dzięki współpracy w ludźmi z całej Polski, robiliśmy również gigi zagranicznych kapel mających akurat trasy w PL. od początku przyświecała nam idea DIY i non-profit; zespoły grały za zwroty kosztów podróży, jakieś piwo z baru, vege/vegan żarcie (które gotowaliśmy sami) i nocleg (w naszych mieszkaniach/domach i później na squacie KARTON). robiliśmy również koncerty benefitowe, z których cała kasa przeznaczana była na schroniska dla bezdomnych psów/kotów, na inicjatywy ekologiczne, czy Anarchistyczny Czarny Krzyż. (po rozpadzie RSTC część z nas organizowała m.in. Food Not Bombs w Cieszynie).

kto pamięta jeszcze niemal “bezinternetowe” czasy, gdy koncerty punkowe anonsowało się na... Telegazecie (sic!)? tak właśnie było... ręcznie robione plakaty, klejenie miasta po nocach, przewożenie perkusji w maluchu, gitarowych pieców w autobusach i pociągach. dziesiątki niezapomnianych after-party po koncertach, setki poznanych ludzi z całego świata... początkowo robiliśmy koncerty stricte punkowe, z jakąś domieszką reggae/ska (były to czasy, gdy na DIY scenie HC/punk mega popularne były takie kapele jak FATE, KLINIKA, BĘDZIE DOBRZE etc.). nasz pierwszy zorganizowany gig, to trzy bielskie kapele: CHORY, AKURAT i ZABILI MI ŻÓŁWIA.

z biegiem czasu skoncentrowaliśmy się głównie na zespołach grających crust, grindcore, hardcore + metal w punkowym sosie (czy też punk w metalowym sosie), co w sumie odzwierciedlało nasze gusta.

skąd nazwa ekipy? to kompletnie pojebany zlepek słów, jaki wykluł się, gdy byliśmy niegdyś na jednym z koncertów w czeskim Rožnově pod Radhoštěm, w legendarnym już Vrahu (prowadzonym przez Martina z Malarie Records)... po mocno zakrapianej imprezie na Vrahu, udaliśmy się na rynek w Rožnově, aby odpocząć i coś zeżreć. w pewnym momencie przez środek rynku przejechała dziewczynka na rolkach, w koszulce i... w samych stringach :D śmignęła obok nas, a my już mieliśmy nazwę naszej załogi: ROLLER STRING TERROR CREW!

ciągnęliśmy RSTC i robienie koncertów przez wiele, wiele lat. niestety, jak sporo innych DIY ekip w tamtych czasach, padliśmy ofiarą utraty impetu; wielu z nas rozjechało się po różnych miejscach (studia, nowe życie...), knajpy, w których organizowaliśmy gigi przestawały istnieć, brakowało czasu. jakoś w naturalny sposób nasza działalność przycichła, by w efekcie zdechnąć, jak wiele niezależnych działań. to nic nowego i szczególnego na scenie HC/punk. inicjatywy pojawiają się i znikają. jedne trwają latami do dziś, inne są kilkumiesięcznymi efemerydami. nihil novi. nam udało się ładnych parę lat ciągnąć to wszystko i pozostała nam masa wspomnień, wciąż kontynuowane znajomości z dawnych czasów oraaz kupa satysfakcji z tego, że udało nam się przez długi czas robić punk-rozpierdol na Podbeskidziu!

niemal wszyscy z RSTC wciąż siedzą w DIY scenie HC/punk, w rozmaitych aktywnościach wolnościowych, czy po prostu pozostają anarchistami. old punx never die!

może jeszcze kiedyś zrobimy coś hałaśliwego pod szyldem RSTC?

CRUST ★ GRIND ★ ANARCHY!

 

|discrust