:: przedwyborcze czary-mary – nihil novi

nikt ci nie da tyle, ile obiecają ci polityczne świnie. ta smutna w gruncie rzeczy konstatacja jest aktualna nawet dzisiaj, w Polsce A.D. 2023, po ośmiu latach leninowskich w swej strukturalno-filozoficznej wymowie rządów PIS i ich przydupasów. żadna mafijna parlamentarna banda po 1989 roku nie rozbestwiła się tak bardzo jak oni, ale to wcale nie oznacza, że po tej mitycznej “drugiej stronie” sprawa ma się jakoś lepiej. partycypacja we władzy jest korzystaniem z jej dobrodziejstw, a w tym worze z cukierkami z pewnością nie znajdziemy żadnych słodkości dla żałośnie tępej wyborczej masy.

pastwienie się nad kondycją intelektualną i indolencją materiału ludzkiego wykorzystywanego w celach sankcjonowania państwowej przemocy polityczno-ekonomicznej, w spektaklu ze wrzucaniem kartek do pudełka, nie przynosi mi jakiejkolwiek satysfakcji. kompletnie. jednak tzw. “wyborcy” słyszą codziennie od mainstreamowych funkcjonariuszy medialnych (nie wiadomo dlaczego zwanych wciąż “dziennikarzami”), że przekręt goni przekręt, że nie głosuje się rozsądkiem (za programem), ale emocjami (za poszczególnymi ryjami), że listy wyborcze ustawiane są na górze i nie mamy na nie żadnego wpływu, że politycy potrzebują ludzi wyłącznie w przedwyborczym cyrku; innymi słowy, społeczeństwo w swej codziennej egzystencji utwierdzane jest w przekonaniu, że ten system, to szwindel, ściema, zabawa kosztem naiwniaków i przekonanie to czuje na własnej skórze i portfelu – zatem uczucie obrzydzenia do polityki i polityków jest niejako i racjonalizowane i odbierane każdego dnia emocjonalnie, w prozie życia. co z tego jednak? nadchodzi okres przedwyborczej biegunki i wszyscy bez wyjątku zaczynają rżnąć głupa, “umawiając się”, że cała ta polityczna farsa ma jednak sens i jedziemy starą płytą: my wam obiecamy, co wam damy, albo nawet więcej, a wy zakreślicie krzyżyk i będzie fajnie! naprawdę! będzie super!

festiwal obietnic dopiero się zaczął. będzie miał on swoje kolejne odsłony ze wszystkich stron politycznego śmietnika. w ferworze przedwyborczych konkubinatów, PSL i Polska 2050 popełniły cudowny fuckup nazywając swoją polit-ściemę: Trzecia Droga; oczywiście w medialnych wyjaśnieniach usłyszymy jakieś przebąkiwania i nawiązania do Tony'ego Blaira, kompletnie pomijając fakt, że Trzecia Droga, to termin jednoznacznie kojarzący się z neonaziolskimi “projektami politycznymi”. to są jednak detale, pierdoły, którymi nikt się nie przejmuje. liczy się kiełbasa, 500, 800, 1000+... chore licytacje, bez żadnego związku z realiami i kondycją budżetową.

✩✩✩

z racji moich cyberpunkowych zajawek, często wyobrażam sobie rzeczywistość w relatywnie bliskiej przyszłości i np. ewentualny efekt synergii polegającej na ścisłej integracji poczynań władzy, kapitału i AI. kiedy/czy nastąpią czasy całkowitego bankructwa parlamentaryzmu na rzecz współpracy wąskiej grupy kierowniczej scalonej ponadnarodowo interesami, wykorzystującej w swych działaniach sztuczną inteligencję?

jest to wizja ze wszech miar ponura i tragiczna, walcząca w mojej głowie z wizją eko-odnowy w oparciu o globalne rozwiązania energetyczne bez wykorzystania jakichkolwiek paliw kopalnych. wizja energii odnawialnej i bezpiecznej energii jądrowej bez zagrożenia ze strony radioaktywnych odpadów. wizja farm ekologicznych i – w dłuższej perspektywie czasu – racjonalizowania procesów produkcji odżywczego “pożywienia syntetycznego”...

od wyborów parlamentarnych w PL do deep future. radykalny przeskok. zdawać by się mogło, nieadekwatny i z dupy. chodzi mi jednak o samą kategorię przyszłości, o semantyczny konstrukt z desygnatami zależnymi od tego, kto “produkuje” wizje owej przyszłości i jak podaje je do przetrawienia masie społecznej. żyjemy autentycznie na progu mega-kryzysu, ogniskującego się na styku zmian geopolitycznych, technologicznych, militarnych, naukowych, ekologicznych i socjologicznych. przerażające jest to, że obecne pokolenia – wróćmy teraz do owych nieszczęsnych wyborów i do Polski – nie zdają sobie kompletnie sprawy z jaką prędkością dokonują się zasadnicze i przełomowe zmiany w naszym środowisku (pisząc: “środowisko”, mam na myśli związek: natura-kultura w możliwie najszerszym rozumieniu).

zanurzeni w gównie postcovidowego i inflacyjnego bałaganu, wyczuwając niejako podskórnie, że zmienia się na naszych oczach nie tylko jakaś tam Polska, ukrzyżowana na mapie świata, ale zmiany dokonują się realnie w świecie i są to zmiany na gorsze – nie potrafimy w społecznej i indywidualnej refleksji wyjść poza sferę przyziemności wyborczych prezentów i podniety wynikającej z politycznej napierdalanki. magnes pustych obietnic i procesu politycznego jako takiego przyciąga nas zbyt mocno. stare metody, stara scena, ten sam scenariusz; zabawki z przełomu XIX i XX wieku wciąż w użyciu. makiaweliczny spektakl śmierdzący szwindlem tak mocno, że już dawno powinniśmy obudzić się i ocknąć z tej zjebanej maligny...

żyjemy w czasach, w których możemy realnie zmienić kierunek tej szaleńczej gonitwy. dziś, jak nigdy, warunki ekonomiczne zmuszają nas do wyrwania się z łap tego systemu. poprzez samoorganizację lokalną, poprzez spółdzielczość, samorządność, kooperatywę. koincydencja w postaci nagromadzenia różnego rodzaju kryzysów wymusza na nas reakcję. brak działania nas zabije, a złe działanie odłoży ów koniec w czasie. wyświechtane “patenty na władzę” w postaci operetkowych wyborów bandy gryzących się między sobą pasożytów, powinny budzić nie tylko nasze obrzydzenie, ale i zdecydowaną niezgodę na kontynuację tego przekrętu.

jak to, kurwa, jest, że przez cały okres pomiędzy jakimikolwiek wyborami słyszymy w mediach wszelakich (od mainstreamu po alternatywę), że polityka, to syf, ściema i złodziejstwo, a tzw. “przedstawiciele” narodu pracowicie utwierdzają nas swoimi działaniami w tej opinii, po czym następuje owa “przedwyborcza mobilizacja” i zarówno “dziennikarze” i sfora cwaniackich komentatorów do spółki z politycznym tałatajstwem wprowadza do dyskursu magiczne zaklęcia w stylu: “obowiązek obywatelski”, “odpowiedzialność za ojczyznę”, “rozsądny wybór”, “nasi przedstawiciele w rządzie”, “przyszłość Polski”?! w co tu się gra?! pytanie jest – rzecz jasna – retoryczne. wałkowane, zadawane, zapominane. znowu zlizujemy z ekranów telewizorów i smartfonów gównianą papkę obietnic, znowu bierzemy w nawias nasze realne, namacalne problemy życiowe, by sunąć na fali propagandy, sunąć na falach bajkowych obietnic skurwieli, którzy interesują się nami wyłącznie do momentu wrzucenia jakiejś kartki do jakiejś skrzynki. oto cała doniosłość demokracji przedstawicielskiej w wydaniu parlamentarnym. nic innego.

miałkość politycznych kłamstw z każdej strony tego teatrzyku przedkładamy chociażby ponad refleksję o przyszłości następnych pokoleń. mam tu na myśli prawdziwy zamysł, a nie bajanie w obłokach internetowych sporów i medialnych rewelacji podsycanych przez wiecznie głodne zysku korporacje.

jak to wszystko będzie wyglądać za 5-15 lat, jeśli się nie obudzimy?

podkład muzyczny: Cryo Chamber – Mercury Mission Diaries

 

|discrust