:: po czasie

niektóre rzeczy docierają do nas grubo “po czasie”, nie dlatego, że w określonych sytuacjach jesteśmy niezbyt spostrzegawczy i coś nam umyka, ale dlatego, że do pewnych spraw nie sposób dojść prostą ścieżką. takie meandrujące wnioski i mikro-odkrycia ujawniają się z jakimś odczuciem drżenia świata wokół nas, albo przylatują z charakterystycznym zapachem, ni to zapomnianym, ni to przechowywanym “na później” w zakamarkach pamięci.

to nie musi być nic odkrywczego, porażającego, czy naznaczonego traumatycznymi skojarzeniami. chyba cały urok owych “spóźnionych” konstatacji, polega na ich unikalnej pozaczasowości; brak jasnych, na dany moment, atrybutów, wynagradza nam treściwa zawartość takich wniosków. tyczy się to nade wszystko naszych relacji z innymi ludźmi...

★★★

gdzieś z tyłu głowy powinna żarzyć się myśl, że niektórzy ludzie mocno umownie traktują to, co z nich wyłazi i czym raczą swoich odbiorców. taki mały czujnik, uruchamiający się w sytuacjach, gdy potoki słów są tylko wydmuszkami bez treści: kamienna lawina słów bez znaczenia, jak śpiewała niegdyś krakowska INKWIZYCJA...

 

|discrust