:: plujemy zorzą polarną

w próżni zasnąć – w pełni się obudzić. z naręczem najpotrzebniejszych drobiazgów opuścić orbitę, se przejść na inną. niech asteroidy napierdalają dalej, szukając frajerskich ciał na kolizyjnych ścieżkach. ich sprawa.

niech pulsary wreszcie zaczną zasypiać snem zimowym, niech się zakopują w ściółce, niech przestaną kłuć w oczy stroboskopowymi igłami i przykryte liśćmi czekają na śnieg i hibernację.

po nocnych ulicach włóczą się jak strachy osierocone planety wytrącone z równowagi, bez słońc swoich, z gasnącymi flakami. trafiają na wysypisko planet, z budką stróża, który dojadając kanapkę, zdalnie otwiera bramę i wpuszcza kolejne planetarne zjawy.

ogromne talerze anten wyłapują kosmiczne babie lato, nitki częstotliwości oblepiają oscyloskopy i czeluście programów analitycznych. amplitudy rosną, amplitudy maleją. puls w normie.

w stacjach dokujących zaczyna się ruch. przyloty i odloty sfatygowanych krążowników widoczne na dogasającym niebie. jedwabny szlak do środka galaktyki i z powrotem.

grunt, to dobra saturacja, porządne zachłyśnięcie się świeżością i skrzące się źrenice. wzrok wybiegający daleko poza zadupia Układu i komunikat na konsoli umieszczonej na przedramieniu:

⌲ status: unleashed |

niech się, kurwa, trzęsie cała ta struktura, niech się strzępią gwiazdozbiory, niech słońca łzawią plazmą, w fuzjach rozsadnikami plując! zbierzemy to wszystko nocą ciepłą pod powiekami, a rano wypuścimy ze smyczy, przy kawie.

··· podkład muzyczny: HATRED SURGE, NOISEAR, SAYYADINA, AFGRUND, NAUSM

 

|discrust