:: ot, po prostu...

czytaj prześpij zawieruchy zaparz kawę wdychaj zimę zabierz sobie cały dzień tylko dla siebie po prostu

wszystko, co dotknięte czymś nieznośnym, goi się w nas tak powoli, powraca niechcianymi przypływami, niechcianym tchnieniem opresji i małości. a my musimy każdego dnia wyplatać sobie kokon, codzienne schronienie – aby przetrwać, aby mieć własne miejsce i uciec od drzazg. gdzieś w środku, w ukryciu, tli się wciąż żar, iskry tulące się do siebie, karmiące się nawzajem, swoim trwaniem ogrzewając nasze zmarznięte ciała. w tym falującym uniwersum ciągi zdarzeń przenikają się wzajemnie, a my jak na cyrkowej linie łapiemy równowagę, choć przychodzi czasem zwichnąć sobie niejeden dzień, niejedną noc. połamać popołudnie, zgubić poranek... mimo tego, staramy się rozumieć, słyszeć, asekurować się wzajemnie, wyłapywać się bez słów i drobnymi gestami wygładzać zmarszczki na samopoczuciu. po prostu.

wszystko to ma swój własny rytm, często tak kurewsko trudny do złapania, zestrojenia się z nim. to, co się przydarza – drga, rezonuje, porusza w nas uważność, rozdrażnienie, wzruszenia, ciepło, zamęt... siedzimy wieczorami nad tymi puzzlami, układając historię cały czas, szukając brakujących kawałków, łatając dziury w niebie, wypełniając powoli to, co wyłania się nieśpiesznie. chyba tak to działa...

zrobiłem ci gorącej herbaty. olej to wszystko wokół i chodź – napijemy się. po prostu.

 

|discrust