:: myślotrzaski w pokoiku przy stoliku
łączę punkty, łażę sobie po głowie, a mały psychologiczny licznik Geigera rejestruje te wszystkie moje myślotrzaski w warunkach cieplarnianego pomieszczenia obserwacyjno-informacyjnego. ani mi z tym źle, ani dobrze. zawsze po tym wszystkim czuję się jakbym wypluwał z siebie dłuuuugi pasek zakodowanych zdań oznajmiających, dekodowanych po przeciwnej stronie okrągłego stolika z Ikei (model coś jak modern retro, neutralny wizualnie), na którym leży pudełko z jednowarstwowymi chusteczkami. nigdy z nich nie korzystałem; znamienne, że kojarzą mi się one z ewentualnością wysmarkania się, a nie [wy]płakania...
w ostatecznym rozrachunku (jeśli do takiego w ogóle dochodzi) traktuję owe introspekcje in plus. nie wiem jak brzmię, albo wydaje mi się, że nie wiem. istotne jest samo wykroczenie poza zonę sugestywnego zagłaskiwania pęknięć pomiędzy sobą samym, a światem (czy czymś tam – każdy/-a sobie doda swoje kwantyfikatory...).
bardzo doceniam rzeczowość i profesjonalizm strony mnie wysłuchującej. to kompletnie nowe doświadczenie: bycie jednocześnie wysłuchiwanym i analizowanym w warunkach nie tylko zgody, ale i chęci na wybebeszanie się. nie umiem zlokalizować w najbliższej przyszłości punktu, w którym będę mógł określić siebie-w-sobie już po tym doświadczeniu. jeszcze nie umiem. wiem jedno: dobrze jest znajdować w sobie pewne zagęszczenia niejasności, dobrze jest pobłądzić w tej przestrzeni, oduczyć się nawykowych dróg na skróty, instynktownego omijania siebie w stanie zamglenia, wkurwienia, autozjebania.
w tym procesie — jak mniemam — człowiek zaczyna cenić wartość przyczynowo-skutkowych ciągów zdarzeń (zarówno tych materialnych, jak i osobowościowych, najogólniej mówiąc), które mają swój ciężar znaczeniowy — symboliczny, konkretny, abstrakcyjny, literalny. ich znaczenie jest powoli odkrywane, przypominane, absorbowane w dziesiątkach aktów asocjacji. prywatna wirówka wyrzucająca siłą odśrodkową coś, czego wcześniej “nie było”, czyli tak naprawdę było... niezauważone.
··· podkład muzyczny: DISFEAR – Live the storm ··· grafika: archillect.com