GhostBSD na pokładzie
stało się. postawiłem sobie nareszcie BSD poza środowiskiem wirtualnym, w którym jak dotąd eksperymentowałem z Open- Ghost- i FreeBSD...
mój Dell Latitude E5450 przyjął nowy system operacyjny bez żadnych większych problemów; szczerze mówiąc, wszelkie “problemy” były wyłącznie kosmetyczne. ogarniając je, poczułem się trochę jak przy konfiguracji Slackware'a wieeele lat temu — nostalgia!
GhostBSD bazuje na FreeBSD i rzeczywiście przy instalacji jest bardziej friendly, aniżeli pierwowzór, przy czym funkcjonalnością oczywiście nie odbiega od FreeBSD. można spokojnie powiedzieć, że GhostBSD jest maksymalnie zoptymalizowany pod desktop — po instalacji jest praktycznie gotowy do pracy.
instalacja GhostBSD jest banalna, choć oczywiście dla osób nie zaznajomionych ze specyfiką systemów unixowych, systemem plików, strukturą katalogów, z portami — mocno polecam wcześniejszą lekturę dokumentacji FreeBSD, na którym to GhostBSD bazuje. FreeBSD ma doskonałą bibułę informacyjną, jest świetnie opisanym systemem i każdy:a chcący:a dowiedzieć się więcej, ma w necie te informacje na wyciągnięcie ręki.
sam install GhostBSD trwa dosłownie kilka łyków kawy. wcześniej warto przemyśleć sobie wielkość partycji — cała reszta odbywa się dokładnie tak jak w typowym graficznym instalatorze linuxowym. update, odpalenie portów, rozejrzenie się po systemie i... można cieszyć się BSD na pokładzie! GhostBSD nie ma zbyt wielu domyślnie zainstalowanych aplikacji; jest pakiet minimal, który wystarcza do elementarnego użytkowania kompa. oczywiście dociągnięcie innych, potrzebnych apek nie jest problemem.
dla osoby z linuxowym doświadczeniem, GhostBSD/FreeBSD będzie doskonałym wzbogaceniem wiedzy i zapoznaniem się w praktyce z systemem unixowym. po skonfigurowaniu sobie XFCE i i3wm pod swoje potrzeby i doinstalowaniu aplikacji, których używam na co dzień, cieszę się stabilnym, szybkim i świetnie działającym systemem. warto wyjść poza linuxową bańkę i pogrzebać w BSD — polecam wszystkim!