:: full fart framåt!

crustowo-hardcore'owe piłowanie popołudniowego powietrza, wrzask niosący się przez szeroko otwarte okno w świat betonowych pudełek, mega-mocna czarna kawa i wcale nie ostatnie podrygi lata... na squacie w Antwerpii siedziałbym sobie teraz na DIY tarasie na dachu, paląc wędzonego Druma, gapiąc się w pozginane dziwacznie szyje wielkich dźwigów w porcie, gdzieś na horyzoncie... w Pradze byłbym już pewnie na Žižkově, włócząc się po knajpach ze sforą punków i squatterskich psów, albo ze stacji metra Holešovice (Ukončete, prosím, výstup a nástup, dveře se zavírají... – najpiękniejsza na świecie sentencja ostrzegawcza w zbiorkomie!) szedłbym sobie piechotą w kierunku Mostu Barikádníků, aby nad Wełtawą napić się wina z kartonu (Hradní svíca červená, polosuchá), poczytać książkę i dać się wyciszyć przez oleisty nurt rzeki dzielącej Pragę swym urokliwym zawijasem (a na horyzoncie wzgórza Troi)...

byt kształtuje świadomość. miejsca tworzą myśli. wypadkowa naszych zamierzeń niemal zawsze mówi wiele o tym, jak projektujemy sobie mgliste zarysy czegoś, co się wydarzy[ć może], natomiast zgoła nic nie mówi nam o tym, co tu i teraz rozpięte pomiędzy dokonanym, a trwającym. umowność tej konstrukcji nieodmiennie wpędza człowieka w zdziwienie, a przecież mechanizm ten jest znany i stary, jak nasze przeciskanie się z jednego dnia w kolejny. nihil novi.

nie ma Antwerpii, nie ma Pragi, nie ma nawet Moravských Budějovic i wieczorów na starym ryneczku w słowackim Popradzie. nie ma obskurnych bram na Kromera w Breslau i nie ma klaustrofobicznego wieżowca na Podleśnej w Warszawie. nie ma także lekkości tego, co się wydarzy. i nie będzie. to, co zachodzi w plątaninie przyczyn, skutków i koincydencji, istnieje wyłącznie jako intencjonalny nerw, jako ikona pisana chwiejnymi, symbolicznymi ruchami, stawiana w kącie życia – marna namiastka sacrum, albo przeciwnie: sacrum as fuck, na miarę naszych możliwości...

pięknie dzisiaj. chłodne prawie-jesienne powietrze niesie wieczorne szelesty. coś się wydarzy. coś się wydarza. coś się wydarzyć może, coś się wydarzyć ma. śnił mi się kiedyś u-boot wynurzający się z wielkiej łachy piasku na pustyni. z kiosku łodzi podwodnej wyłonił się jakiś blond-łeb i krzyczał: Full fart framåt!, cała naprzód! po szwedzku. symptomatyczny fuckup: zanurzyć się w odmętach morskiej toni i zaliczyć wynurzenie na pustyni...

··· podkład muzyczny: WOLFPACK – Lycanthro Punk VICTIMS – The Horse and Sparrow Theory MÄSSMÖRD – Unleashed ··· foto: Městská část Praha 8

 

|discrust