:: Ernst Cassirer – drzazga...

jeden z wysłuchanych ostatnio podcastów nt. filozofii Cassirera (o którym “zapomniałem” naprawdę bardzo dawno temu), obudził we mnie stare fundamentalne dylematy i rozmyślania. od Kanta i neokantyzmu trzymałem i trzymam się raczej z daleka i pewnie musiałbym popełnić z kilka wpisów tutaj, aby to jakoś ogarnąć i wyjaśnić. dość powiedzieć, że osobiście przemawiają do mnie raczej nurty materialistyczne (w kontekście choćby ontologii, czy epistemologii); ontologiczna kategoria Dasein z filozofii słynnego adwersarza Ernsta Cassirera – Martina Heideggera, mówi mi więcej, aniżeli transcendencje tego pierwszego.

wszystko byłoby ok i po odsłuchaniu w/w podcastu przeszedłbym do porządku dziennego, gdyby nie wiercąca mi dziury w głowie teoria norm rzeczywistości oraz przyporządkowanie mitu, czy języka formom modalnym, w opozycji do form jakościowych (mowa o formach symbolicznych, jednej z naczelnych kategorii filozofii Cassirera). jako że mechanizmy i dynamika kulturowa są mi ze wszech miar bliskie, nie mogę ot tak pominąć namysłu i refleksji Ernsta Cassirera, bo uświadamiam sobie, że wszelka percepcja kultury (rozumianej w najszerszym, filozoficznym, sensie) znajduje swoje odzwierciedlenie w języku jakim operujemy, aby np. ów mit zlokalizować niejako w kulturze, określić go w konkretnej formie i nade wszystko – skonfrontować jego sens i siłę oddziaływania z naszymi “potrzebami mitu”, uwspółcześnionymi pragnieniami odkrywania znaczeń istotnych dla nas tu i teraz.

już pobieżne “rzucenie myślą” w stronę Wittgensteina, Russella, Mejbauma, czy wspomnianego wcześniej Heideggera, sprawia, że wyczuwam spory gąszcz przede mną. niestety wcześniej nie zagłębiałem się w myśl Cassirera na tyle, by ogarnąć jego sposób patrzenia na episteme i doxa, co – jak mi się wydaje – musi mieć zasadnicze znaczenie dla filozofii form symbolicznych. nie mniej ciekawym wątkiem będzie przekonanie Cassirera, że wszystkie formy symboliczne posiadają jednakową funkcję poznawczą, co w filozofii operującej pojęciami transcendentnymi “nie wróży nic dobrego” z punktu widzenia ontologii pozbawionej takich elementów.

jeśli język jest formą modalną opisującą np. wymieniony wyżej mit, istnieje spore prawdopodobieństwo, że niejako “po drodze” natkniemy się na pojęcia puste, pozbawione desygnatów, a mówiąc wprost – bo o to mi głównie chodzi – wdepniemy w metafizykę i w potencjalne niebezpieczeństwo kreowania pojęć / bytów pustych, które – zgodnie z myślą Cassirera – miałyby funkcję również poznawczą. to jeden z bardzo roboczo naszkicowanych problemów jakie czekają mnie przy rozgrzebywaniu filozofii Ernsta Cassirera. zapewne nie ostatni.

 

|discrust