:: Das Sein bestimmt das Bewusstsein

szarobrązowy roztop zalegający koleinami, spływający w kratki ściekowe. wieczorne powietrze z domieszką smogu; słodkawy posmak na języku i wkurwiający wiatr docierający do każdej kości... w słuchawkach MAGRUDERGRIND odseparowuje mnie od dźwięków betonowej kolonii ludzkiej. kałużowe rozbryzgi w świetle samochodowych lamp. latarnie rzucające blade, żółte placki. wszystko w mglistym rozmazie, ciut nierzeczywiste, rzeczywiste jedynie połowicznie. śmierdzi spaliną i letargicznym zakołysaniem. labirynt bloków z małymi oświetlonymi otworkami; rzędy kolorowych zasłon i rolet, a za nimi kaloryferowe ciepło unoszące zapachy żarcia, potu, perfum i ciał chłonących netfliksy.

za linią osiedlowych klocków cudowne czarne nic, tu i ówdzie przetykane pojedynczymi świetlnymi punkcikami: pagórkowata linia pól, łąk, zagajników i kilku domów w oddali. mniej więcej w połowie drogi pomiędzy lasem bloków, a brzozowymi wysepkami, rośnie sędziwy, rozłożysty orzech. sam jeden pomiędzy polami pszenicy i żyta (aktualnie pomiędzy dwoma zaoranymi prostokątami błota pokrytego zdychającym śniegiem). w lecie ten stary, zdziczały orzech daje miły cień, a ja rozwieszam krótkofalowe anteny na jego konarach i słucham sobie Tajwanu, Wietnamu czy innego Iranu. dawno temu, pewnej nocy, z jednej z grubszych gałęzi tego drzewa odfrunął mój kumpel. tak postanowił. poleciał tam, gdzie chciał. pewnie tak czy inaczej spotkamy się kiedyś w piekle.

siadam sobie na ławce pośród betonowego burdelu, naciągam kaptur chroniący mój łeb przed tym kurewskim, słowackim wiatrem wymiatającym każdy gram ciepła. zmieniam MAGRUDERGRIND na AGORAPHOBIC NOSEBLEED, a potem na ROTTEN SOUND. zimno i wrzask. przy dźwiękach blastów czuję miarowe pulsowanie bólu, ale dobrze mi w tym chłodzie. tyłem do wiatru skręcam papierosa i wędzony dym Amsterdamera błyskawicznie znika, porwany tymi zjebanymi podmuchami.

wszystko odlatuje, tylko ja nie chcę. trwam sobie, poszatkowany setkami zdarzeń, myśli i oczekiwań. grawitacyjnie przyszpilony do podłoża, z nawykiem budzenia się i zasypiania, upierdolony od stóp do głów rozlewem refleksji. jakieś Dasein jeszcze żarzy się we mnie – na przekór, na złość, na szczęście? byt określa świadomość. to dobrze.

··· podkład muzyczny: NIC ENDO, PHARMAKON

 

|discrust