:: Andreï Makine – Francuski testament

Дело в том, что Шарлотта как бы сохраняла свою экстерриториальность под русским небом. Жестокая история огромной империи, с ее голодом, революциями, гражданскими войнами, не имела к ней отношения… У нас, русских, выбора не было. Но она? Глядя на Россию глазами Шарлотты, они не узнавали свою страну, потому что то был взгляд иностранки, иногда наивной, но зачастую более проницательной, чем они сами. В глазах Шарлотты отражался тревожный, полный стихийных откровений мир — непривычная Россия, которую им нужно было познать…”

Odłożyłem książkę i machinalnie, bez zastanowienia zacząłem szukać rosyjskiego przekładu… Chciałem otrzeć się choćby o kilka akapitów po rosyjsku. Ten powyższy okruch i kilkanaście innych jakie znalazłem zachwyciły mnie; pomyślałem: przeczytam jeszcze raz Francuski testament po rosyjsku! Muszę! Od raz zdałem sobie jednak sprawę, że po tej lekturze znajdą się i tacy, którym przemknie przez głowę myśl: muszę to przeczytać po francusku! Myśl, która wwierci się w głowę na długo. Na bardzo długo.

Gdzieś na kartach swej powieści, Andreï Makine pisze: Tłumacz prozy jest niewolnikiem autora, tłumacz poezji – jego rywalem. Jeśli tak jest w rzeczywistości, Małgorzata Hołyńska, autorka polskiego przekładu, uporała się mistrzowsko z niewolniczymi kajdanami. Warto o tym wspomnieć już na początku, albowiem język sam w sobie jest istotną kategorią w tej powieści. To dzięki niemu popełniłem w głowie rzadką myśl (trawiony niechęcią do pojęć nieostrych, abstrakcyjnych): ta książka jest piękna!

Kluczem do Francuskiego testamentu jest sam Autor i jego… no właśnie, co? Rozdarcie? Dwoistość w percepcji rzeczywistości, czy wręcz przeciwnie: próba scalenia dwóch (jakże odmiennych!) światów? Makine urodził się w Krasnojarsku, choć jest… pisarzem francuskim. Tyle wystarczy komuś, kto jeszcze nie czytał tej książki. Zagłębiając się w lekturze, odkrywamy misternie opisane i niezwykle sugestywnie oddane światy, w które zaplątany jest główny bohater i jego babka Charlotte. Książka spina klamrą wspomnień początek i koniec XX wieku. Francję i Rosję. Rewolucje i wojny. Carstwo i republikę. Stalina i Pola Elizejskie. Gułagi i paryskie place skąpane w słońcu.

Efemeryczny, wyśniony, wydumany, zachowany pod powiekami Paryż. Francja utkana opowieściami tak sugestywnymi, że realny marazm stalinowskiego terroru dzieje się gdzieś obok. Nie na długo jednak. Odległa Francja staje się przekleństwem, blizną w Kraju Rad, w ojczyźnie Dostojewskiego i Mandelsztama. (Kiedy Andreï Makine opisuje wszystkie krwawe zadry rosyjskiej duszy, przez moment wydaje mi się pretensjonalny, gdy wyczuwam w jego prozie ukąszenia w/w mistrzów… Wybaczam mu ową pretensjonalność dziesiątki razy w czasie lektury. Wy też mu ją wybaczycie.)

Charlotte i jej wnuk, to jakby niechcący splecione istnienia, podmuchy przeszłości wyławiane na drugim końcu świata. Paryscy komunardzi odtwarzani w stepowej scenerii ZSRS; wrażliwość i wyobraźnia kreują tutaj niepowtarzalną więź. Ulotna francuskość jaką Charlotte zaraża młodego Andrieja, chcąc nie chcąc, ociera się o szorstką, sowiecką rzeczywistość. W walizce z wycinkami z francuskich gazet z początku wieku tkwi jeszcze stara, porwana fotografia kobiety w brudnej, łagrowej kufajce…

We Francuskim testamencie uderza balast wiecznych powrotów i dramatyzm wydarzeń, w których wybór jako taki definiuje człowieka na nowo – nietzscheańskie koło zdarzeń wstrząsane co rusz kirkegaardowskim albo-albo – oto, co znajdziemy w tej książce. Wszystko, co pomiędzy, to jeden z najpiękniejszych kawałków współczesnej prozy. Słowo: polecam! wydaje mi się śmiesznie płytkie. Ta książka jest wspaniała i trzeba ją przeczytać! Dla mnie, lubującego się raczej w „brudniejszych” częściach literatury wyzutej z piękna i pięknem raczej rzygającej, była to jedna z najbardziej inspirujących literackich wędrówek!

Potrzebuję czasu, by sięgnąć po rosyjski przekład. Czas sprawi, że Francuski testament po rosyjsku będzie smakować jeszcze wyborniej!

║▌║▌█║ 🄯 by discrust ▌│║▌║▌