:: Michał Gołkowski – SybirPunk (vol1)

Jak to często u mnie bywa, piszę o pewnych książkach grubo po ich premierze, gdy kurz zachwytów i krytycznych marudzeń już dawno opadł. Ale nic to! Liczę na podobnie jak ja zapóźnionych czytelników i czytelniczki, którzy również mają w głębokim poważaniu czujne warowanie w oczekiwaniu na nowość, którą trzeba obwąchać natychmiast po wydaniu...

Skończyłem pierwszy tom sybir-punkowej trylogii Michała Gołkowskiego. Powiem jedno – nawet jeśli dwie kolejne części będą słabsze (a przecież mogą być lepsze, aniżeli pierwsza część!), bezapelacyjnie warto sięgnąć po ten spory kawałek fantastyki!

Opowieści Gołkowskiego nie odróżnia od innych pozycji na rynku ogólny konstrukt fabuły. Ten akurat dosyć ściśle przylega do cyberpunkowego szablonu: mamy najemnika/najemników (przedstawiciela państwowych lub korporacyjnych sił), chłopa po przeżyciach (najczęściej w armii), piekielnie zdolnego, silnego i w ogóle naj... Mamy mocodawców (rzygający kasą burżuje, właściciele kopalń i przedsiębiorstw na innych planetach / księżycach, czy też mafijne struktury o zasięgu międzygalaktycznym)... Mamy intrygę / zadanie do wykonania... Mamy tony biotechnologicznych gadżetów, wszczepów, broni wymyślnej i egzoszkieletów. Trup ściele się gęsto, tajemnice wyrywa się z pilnie strzeżonych serwerów i ogólnie spora część realu jest sprzężona z wirtualnym światem rozrywki, nielegalnych interesów i informacji, których samo posiadanie może zabić.

W ten schemat moglibyśmy spokojnie wpisać “SybirPunk” i... zróbmy to! Zróbmy to, albowiem zabieg ów, nic a nic, nie zaszkodzi tej ciekawej historii! Jest bowiem sporo elementów, które wybijają cyber-trylogię Michała Gołkowskiego ponad gatunkową sztampę. Cyberpunk jest bowiem bardzo wymagającym podgatunkiem fantastyki naukowej i nie każdy twórca radzi sobie z tymi wymaganiami. Gołkowski przechodzi egzamin bez problemu!

“SybirPunk” jest wyjątkowy ze względu na umiejscowienie akcji – relatywnie niedaleka przyszłość, Federacja Rosyjska (ciągle) pod rządami... Prezydenta (w domyśle: TEGO prezydenta) i oligarchów. Rosja jest koszmarnie zdewastowanym krajem, gdzie maksymalizacja zysków i pazerność władzy unicestwiły niemal doszczętnie przyrodę, a miasto, w którym toczy się powieść – NeoSybirsk – to pozbawiona kompletnie zieleni, zasyfiona pyłem i chemikaliami metropolia betonowych slumsów, po której można poruszać się wyłącznie w szczelnej masce z filtrami węglowymi, względnie z wszczepionymi respiratorami. Jedynym wyjątkiem jest centrum – enklawa bajecznie drogich hoteli i siedzib firm, które bezpardonowo trują miasto i okolice. Oczywiście NeoSybirsk w książce, to mój ukochany Nowosybirsk – stolica Syberii (taaak, wkurwiajcie się dalej, mieszkańcy Krasnojarska, ale zdania nigdy nie zmienię! heheheh). Trzeba przyznać, że Autor ze wielką swobodą porusza się po mieście i albo tak dobrze je zna osobiście, albo perfekcyjnie przygotował się do pisania tej trylogii – za to ogromny plus! Gołkowski generalnie doskonale wyczuwa realia polityczno-kulturowe w Rosji i potrafi je świetnie przerzucić w przyszłość. To też rzadkość, bo zazwyczaj mamy do czynienia z szablonowym pierdoleniem i stereotypami, jeśli na kartkach wszelakich powieści pojawiają się jakiekolwiek niuanse narodowe. Rosja w wersji cyberpunkowej w “SybirPunku” jest zarysowana wiarygodnie i, że tak to ujmę, “z duchem czasu”. Co to oznacza? Ano to, że Autor nie przegiął z nadmiarem bio-technologii i umieścił jej w książce tyle, ile prawdopodobnie będzie za 20-40 lat; dzięki temu, w czasie lektury mamy wrażenie, że owa przyszłość jest tuż tuż, za rogiem. To duży, kolejny, plus książki!

Głównym bohaterem jest niejaki Chudy, uciekinier z Legii Cudzoziemskiej, ex-milicjant, chłop po konkretnych przejściach wojenno-osobistych. Tu raczej nie ma niespodzianki. Bohater jest szablonowy wręcz. W tle duża kasa do odzyskania, zlecenia od bajecznie bogatych typów, ruskie służby, podrasowani hormonami i biowszczepami dresiarze na dzielniach i konkretni najemnicy w narkotykowych gangach zasyfionego niemożebnie NeoSybirska. Fabuła sklecona z głową, historie się nie rozsypują, a talent Autora do tworzenia ciekawych opisów konfrontacji i walk jest naprawdę na wysokim poziomie! Dodatkowym atutem jest tło geopolityczne trylogii, gdzie w Federacji [Rosyjskiej], prym wiodą Chińczycy – niemal we wszystkich aspektach życia społeczno-ekonomicznego, a nade wszystko etnicznego. Gołkowski opisuje rzeczywistość Rosji, która tak naprawdę już zaczęła się spełniać; nie jest tajemnicą, że Chińczycy krok po kroku, powoli, acz sukcesywnie wykupują potężne połacie Syberii, masowo wycinają syberyjskie lasy, wywożąc drewno do Chin, drenują glebę na dzierżawionych polach uprawnych, jednocześnie dbając o zgrabny wizerunek “przyjaciół Rosji”. Chińska ekspansja i kolonizacja Syberii jest już faktem w Rosji A.D. 2021. W trylogii “SybirPunk” Chińczycy stanowią już większość mieszkańców Rosji, a były Kaliningrad w całości należy do nich, jako strategicznie położona enklawa gospodarczo-przemytnicza.

Reasumując – jeśli pozostałe dwa tomy (które połknę niebawem) są choć w połowie tak dobre jak tom pierwszy, “SybirPunk wpisze się na stałe w solidny dorobek polskiej science fiction. I oby tak się stało! Nic mnie tak nie drażni, jak kolejne popłuczyny, klony i kopie pieprzonych STALKER-bajek i opowieści popełnianych przez rozmaitych frustratów... Pęcznieje to jak Harlequiny, literacko dno, a gawiedź w zachwycie łyka to gówno. Uogólniam, rzecz jasna, ale serio wkurwiają mnie takie falowe mody w science fiction, bo są jak monokultura – zasyfiają przestrzeń czytelniczą. “SybirPunk” – lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników cyberpunka, twardej fantastyki i konkretnych opowieści z rosyjską nutą!

║▌║▌█║ 🄯 by discrust ▌│║▌║▌